Gerard Makosz z "Sanatorium miłości" wyznał, że mało brakowało, by dzisiaj nie było go wśród nas. Swoje życie zawdzięcza Iwonie Mazurkiewicz, z którą wziął ślub w ubiegłym roku. "Iwonka uratowała mi życie" — mówił w niedawnym wywiadzie.
Gerard Makosz i Iwona Mazurkiewicz, znani z "Sanatorium miłości", wzięli ślub w ubiegłym roku. Jednak tuż przed ceremonią Gerard stanął na granicy życia i śmierci. 83-latek zachorował i tylko dzięki szybkiej reakcji żony dalej jest wśród nad. Pomimo swojego wieku, Gerard i Iwona są aktywni społecznie, prowadząc różne akcje na rzecz seniorów. Gerard, autor książki "Długie życie to przywilej", podkreśla, jak ważne jest dbanie o zdrowie. Sam doświadczył, jak może być kruche.
[object Promise]— mówiła seniorka w rozmowie z "Newsweekiem".
Para, która zakochała się w popularnym programie, nie zdecydowała się od razu na związek. Tuż po programie Gerard postanowił wyjechać do swojej córki, gdzie spędził dużo czasu. Gdy wrócił, zaprosił Iwonę na kawę i między seniorami szybko zaiskrzyło. Znaleźli wspólną nić porozumienia, mieli podobne oczekiwania względem siebie i innych.
[object Promise]— opowiadała Iwona w rozmowie z ShowNews.
Niestety tuż przed ślubem, seniorzy musieli zmierzyć się z traumatycznym doświadczeniem. Jak mówił kuracjusz w rozmowie z Party, to właśnie w tych trudnych chwilach zdał sobie sprawę, że Iwona jest tą jedyną.
[object Promise]— wyznał Gerard.
Seniorka zajmowała się ukochanym, czuwając przy jego łóżku dzień i noc. To oddanie całkowicie go urzekło i pozbył się wszelakich wątpliwości.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych. Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku, Instagramie, YouTubie oraz TikToku.
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: [email protected].
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco
2024-07-01T10:44:46Z dg43tfdfdgfd