TEGO żONY ZAKAZUJą PO śLUBIE. "MOJA LODóWKA KIEłBASY NIE WIDZIAłA JUż PRAWIE DWA LATA"

Życie w związku wymaga pewnych kompromisów. A to przykładanie się do podnoszenia ubrań z podłogi, a to mycie zlewu po zrobieniu makijażu. Okazuje się, że nieraz musimy zrezygnować z rzeczy, które naprawdę lubimy tylko dlatego, że nie lubi ich nasza druga połówka. Doskonale ten problem zna autor filmiku, który zszokował internautów.

Wiele osób zauważa, że po ślubie pewne rzeczy się zmieniają. Szczególnie gdy wcześniej nie mieszkaliśmy razem. Boleśnie przekonał się o tym pewien tiktoker, który postanowił podzielić się swoim smutkiem ze światem.

Zobacz wideo Kryzysowe sytuacje na weselach. "Dochodzi do kłótni, jest czwartek przed weselem, pan młody się pakuje mówi, że na ślub nie przyjdzie"

Powiedział, czego zabrania mu żona."Jak się chcecie żenić, to się nie żeńcie lepiej" 

Na TikToku Macieja Orzechowskiego pojawiło się nagranie, w którym opisuje, co zmieniło się w jego związku po tym, jak się ożenił. Można by się spodziewać, że będzie mówił o wzmożonej konieczności sprzątania czy spędzania mniejszej ilości czasu przed komputerem. To, czym się podzielił to rzecz znacznie bardziej "błaha", a mimo to wywołała niemałą sensację. Okazało się, że żona tiktokera zabroniła mu kupować ulubione jedzenie. Oto "trzy rzeczy, które kupowałem, jak byłem singlem, a teraz żona mi nie pozwala:

  1. Pasztetowa. Żona mówi, że jej śmierdzi w lodówce, więc nie mogę jej kupować.
  2. Wędlina z warzywami. Żona mówi, że to ja obrzydza. A mi smakuje, ja to lubię. Mam taką nostalgię, kanapki zawsze z tym jadłem.
  3. Dziwne sosy. Dla mnie to są normalne sosy, ale ona mówi, że są dziwne. Trochę mi smutno. To są super sosy".
Jak się chcecie żenić, to się nie żeńcie lepiej

- skwitował autor żartobliwie.

Czego żony zabraniają mężom po ślubie? "Moja lodówka kiełbasy nie widziała już prawie dwa lata"

O podobnym wydźwięku są komentarze, które pojawiły się pod nagraniem. Internauci zaczęli dzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi związków z tego typu zakazami. Inni wyrazili wsparcie w kwestii sympatii do wskazanych produktów. "Czas zmienić żonę" -napisał jeden z komentujących. "Jak można mówić komuś, co ma jeść a czego nie?" - zapytała kolejna. 

Wziąć sobie żonę, żeby zabraniała ci jeść ulubione rzeczy. Interes życia

- dodała następna. 

Niektórzy podzielili się też własnymi przykładami, z których wynika, że nie tylko żony wprowadzają "lodówkowy terror". "Ja kupowałam smaczek z galaretką. Taka mielonka. Taka dobra była z pomidorkiem, ale mój mąż mówi, że to rakotwórcze i przemielony pies z budą, więc tylko raz na pół roku mi pozwala" - powiedziała jedna z internautek, zaś inna dodała: "Ja mam tylko zakaz jedzenia flaków w obecności męża. Prawie się rozwiodłam przez nie. Za resztę polskiego jedzenia by mnie sprzedał".

Możemy przybić sobie piątkę. Moja lodówka kiełbasy nie widziała już prawie dwa lata, a wędlinę z warzywami pozwoliła mi kupić raz. O pasztetową boję się zapytać

- czytamy w kolejnym komentarzu. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.

2024-07-03T07:05:28Z dg43tfdfdgfd