IDOL AMERYKANóW ZSZOKOWAł KRAJ. "JAKBYM ZRZUCIł BOMBę NA ICH KOśCIół"

Niedopowiedzeniem byłoby stwierdzenie, że Kareem Abdul-Jabbar budził kontrowersje. Jeszcze zanim wkroczył na salony, na parkiecie miał taką przewagę, że zmieniano zasady, aby było mu trudniej. – Myśleli, że zabierają mi broń. Niczego mi nie zabrali – komentował później. I miał rację, bo NBA wręcz podbił. Dawał Amerykanom wiele powodów, by się do niego zrazili, jak wówczas, gdy odmówił wyjazdu na igrzyska olimpijskie. A jednak do dziś jest stawiany w jednym szeregu z największymi legendami najlepszej ligi świata. Trudno się dziwić, skoro jego rekordy czekały na pobicie przez dziesięciolecia.

  • Urodził się jako Ferdinand Lewis Alcindor w Nowym Jorku, a imię i nazwisko zmienił w wieku 24 lat po pierwszym mistrzostwie NBA
  • Wcześniej przeszedł na islam i związał duchowo z muzułmańskim przywódcą Hamaasem Abdulem Khaalisem. Potem przyznawał, że bliskie relacje z Hamaasem to błąd
  • Na uczelni UCLA miał tak dużą przewagę pod koszem, że organizatorzy ligi akademickiej zakazali wykonywania wsadów. Udoskonalił wtedy charakterystyczny rzut hakiem
  • W 1968 r. odmówił udziału w igrzyskach w Meksyku. – Pomysł takiego wyjazdu wydawał mi się samolubny w świetle przemocy na tle rasowym, z jaką borykał się nasz kraj – powiedział
  • W NBA grał przez 20 sezonów, sześć razy był MVP ligi, sześć razy zdobył mistrzostwo. Zdobył w rundzie zasadniczej 38 tys. 387 punktów, czyli najwięcej w historii, dopóki nie pobił go LeBron James
  • Przypominamy nasz tekst z 2022 r. z okazji 77. urodzin legendy
  • Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet

Kareemem został dopiero jako dorosły, bo urodził się w nowojorskim Harlemie jako Ferdinand Lewis – w skrócie Lew – Alcindor i w początkowych latach kariery występował pod takimi danymi osobowymi. Zmienił je dzień po zdobyciu pierwszego mistrzostwa NBA w 1971 r.

Był wtedy liderem Milwaukee Bucks, jedną z największych gwiazd rozgrywek, by nie powiedzieć, że najlepszym zawodnikiem ligi. Zmiana nazwiska była kolejnym krokiem po przejściu na islam, które dokonało się wcześniej. Wielu kibiców było zszokowanych, wielu nie rozumiało, dlaczego młody koszykarz chce przyjąć religię, która nie kojarzyła się w USA najlepiej.

On sam później tłumaczył, że na jego decyzję miały wpływ rasistowskie nastroje wśród wielu Amerykanów. – Zdałem sobie sprawę, że Lew Alcindor, którego wszyscy oklaskiwali, nie był tak naprawdę osobą, którą sobie wyobrażali. Chcieli, żebym był czystym przykładem równości rasowej. Chłopak pokazujący, że każdy z dowolnego środowiska, bez względu na rasę, religię czy pozycję ekonomiczną, mógł osiągnąć amerykański sen. Byłem dla nich żywym dowodem na to, że rasizm jest mitem. Wiedziałem lepiej. Karierę pozwoliło mi robić bycie wysportowanym i 218 cm wzrostu, a nie równość szans – przekonywał Kareem.

– Niektórzy fani potraktowali moją decyzję bardzo osobiście, jakbym zrzucił bombę na ich kościół, zrywając amerykańską flagę. A ja odrzucałem chrześcijaństwo, czyli religię, która była obca mojej amerykańskiej kulturze i przyjmowałem tę, która była częścią mojego czarnego afrykańskiego dziedzictwa – dodawał.

Przyznawał, że popełnił błędy, a jednym z nich było związanie się z muzułmańskim przywódcą Hamaasem Abdulem Khaalisem (to też przybrane nazwisko), który zaczął mieć na niego duży wpływ. Kareem słuchał jego zdania nawet w sprawach sportowych i postępował zgodnie z jego radami. Związał się z "podstawioną" kobietą, chociaż żywił uczucia do innej. Nie zaprosił na ślub rodziców, bo nie podobało się im, że przeszli na islam.

Paradoksalnie to właśnie twarde wychowanie przez pracującego w policji ojca w dużym stopniu sprawiło, iż Abdul-Jabbar zachowywał się posłusznie w stosunku do osób posiadających władzę, czyli w tym wypadku Hammasa. Z biegiem czasu zaczął jednak różnić się z nim w interpretacji Koranu, a w 1973 r. po podróżach do Arabii Saudyjskiej i Libii odszedł od ruchu Hammasa. – Od tego czasu już nigdy nie żałowałem przejścia na islam – powiedział.

Wsady nie, igrzyska nie

Zmiana religii nie była jedyną przyczyną kontrowersji związanych z Abdul-Jabbarem. Jeszcze przed rozpoczęciem występów w NBA jeszcze jako Alcindor był gwiazdą uczelni UCLA, gdzie miał tak dużą przewagę pod koszem, że organizatorzy ligi akademickiej zakazali wykonywania wsadów. – Myśleli, że ograniczy to moją zdolność do dominacji. Nie bardzo im to pomogło. Nadal dominowałem na wszystkie inne sposoby, na jakie mogłem. Myśleli, że zabierają mi broń. Niczego mi nie zabrali – komentował później.

Z zespołem Bruins z UCLA trzykrotnie zdobywał mistrzostwo NCAA, trzykrotnie był najlepszym zawodnikiem. Nic dziwnego, że w 1968 r. zaproponowano mu udział w igrzyskach w Meksyku. Olimpijczykami mogli wtedy być tylko amatorzy, więc graczy z NBA nie powoływano. Alcindor odmówił. To wywołało burzę krytyki, do gracza docierały nawet groźby.

On sam nigdy nie ukrywał, że to nie była łatwa decyzja. – Naprawdę bardzo chciałem dołączyć do zespołu. Byłoby ekscytującym wyzwaniem być w tej samej drużynie, co najlepsi gracze w kraju. Podobała mi się perspektywa obcowania ze sportowcami z całego świata. Ale jednocześnie pomysł takiego wyjazdu wydawał mi się samolubny w świetle przemocy na tle rasowym, z jaką borykał się nasz kraj. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ​​jeśli pojadę i wygramy, przyniosę honor krajowi, który odmawia nam naszych praw. Malcolm X nie żył, Martin Luther King nie żył. Czarni przywódcy byli gatunkiem zagrożonym wyginięciem. To mnie rozwścieczyło. […] Ameryka była na mnie zła, że ​​nie okazałem wdzięczności krajowi, który dał mi tak wiele możliwości. Byłem wdzięczny, ale uważałem też za nieszczere okazywanie wdzięczności, chyba że wszyscy ludzie mają takie same możliwości – tłumaczył.

Jego trenerem był wtedy uznawany za jednego z najlepszych szkoleniowców akademickich w historii John Wooden, porucznik marynarki wojennej w trakcie II wojny światowej. Nie starał się przekonać swojego zawodnika do zmiany decyzji, w ogóle jej nie komentował. Po latach Abdul-Jabbar dowiedział się, że Wooden bronił go w listach do kibiców, którzy pisali do niego z pretensjami.

Za dużo książek?

Mimo krytyki ze strony wielu fanów w początkowych latach kariery Kareem stał się legendą NBA, a z czasem wszyscy przyzwyczaili się do tego, że jest Abdul-Jabbarem. W 1975 r. trafił z Bucks do Los Angeles Lakers, a życie w Kalifornii wyglądało jednak nieco inaczej niż w Wisconsin i w mniejszym stopniu cierpiał z powodu problemów rasowych. Abdul-Jabbar zdobywał kolejne nagrody MVP, lecz musiał czekać do pozyskania Earvina "Magica" Johnsona, by drużyna Lakers włączyła się do walki o mistrzostwo.

W 1980 r. w wieku 33 lat po raz ostatni w karierze został uznany za najlepszego koszykarza ligi, ale to wcale nie był koniec jego sukcesów. W tamtym sezonie Lakers zdobyli mistrzostwo, a para Johnson/Abdul-Jabbar była postrachem NBA jeszcze przez kilka lat. W latach 80. jeszcze czterokrotnie wygrywali ligę, choć byli zupełnie różni.

Johnson dużo mówił i emanował energią, co trochę denerwowało Abdul-Jabbara, któremu bliżej było do stoika. Gdy w debiucie w NBA Magic wskoczył na weterana w geście radości po jego zwycięskim rzucie, to usłyszał tylko: "nie rób tego więcej, zostało nam 81 meczów". Magic lubił błyszczeć, Kareem wręcz przeciwnie. Bywał bardzo niemiły dla kibiców, czego już na koszykarskiej emeryturze żałował. Jego relacje z ludźmi nie układały się idealnie.

– Byłem naturalnie podejrzliwy i to jest coś, co musiałem przezwyciężać. Zawsze uważałem, że im mniej się mówi, tym lepiej – przyznał. Miał opinię inteligenta, widywano go z książkami historycznymi. – Szkoda, że nie… oglądałem więcej telewizji. Bo popularne programy telewizyjne mówią ci dużo o przeciętnych ludziach, a książki historyczne o tych, którzy mają władze – stwierdził kiedyś.

Na jego charakter i osobowość wpływ miało także zamiłowanie, szczególnie w młodym wieku, do wschodnich sztuk walki. Jego przyjacielem był legendarny Bruce Lee. – Poparł to, czego nauczyłem się od trenera Woodena. Wszystko o przygotowaniu i zrozumieniu własnych umiejętności, czyli co masz do zaoferowania, a czego nie masz do zaoferowania. Musisz być zaangażowany. Musisz być przygotowany. Musisz być gotów poświęcić się, aby być całkowicie przygotowanym – mówił.

Poznali się w Los Angeles poprzez znajomego, który wydawał magazyn o sztukach walki. Początkowo był sceptyczny, bo wcześniej ćwiczył głównie japońskie aikido, a Bruce Lee prezentował styl chiński. Ale Lee po pierwszej rozmowie zaprosił go do domu i szybko znaleźli wspólny język.

Zakaz wykonywania wsadów obowiązywał Abdul-Jabbara go tylko częściowo w lidze akademickiej, ale sprawił, że udoskonalił rzut hakiem, który w USA nazywano sky-hook. Przy jego wzroście (przypomnijmy: 218 cm) parabola lotu była tak wysoka, jakby piłka leciała na wysokości nieba. Nie było możliwości, by zablokować takie zagranie.

– Nauczyłem się go, gdy byłem w piątej klasie szkoły podstawowej. Byłem najwyższy w naszym zespole, ale grałem przeciwko starszym dzieciakom i to był jedyny rzut, którego mogłem użyć – opowiadał. I narzekał, że obecnie taki rzut hakiem jest uważany za mało seksowny, a przecież jest taki skuteczny i tak powinna wyglądać skuteczna koszykówka w wykonaniu wysokich.

Na pewno zżyma się, gdy widzi centrów rzucających z dystansu, bo on sam tego nigdy nie robił. A mimo tego zdobył w NBA (w rundzie zasadniczej) 38387 punktów i przez dziesięciolecia pozostawał pierwszy pod tym względem.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-04-16T05:55:38Z dg43tfdfdgfd