"NIE śNIłO SIę FILOZOFOM". TV REPUBLIKA STRASZY WIDZóW PARAGONAMI GROZY

— Jeśli do tej pory rachunki grozy kojarzyły się z wakacyjnymi paragonami z nadmorskich smażalni, to ekipa Tuska zadbała o to, żeby w tej materii nastąpiła radykalna zmiana — usłyszeli w niedzielę wieczorem widzowie TV Republika. Prowadzący główne wydanie programu informacyjnego Jacek Sobala straszył na wizji "paragonami grozy" nadesłanymi przez widzów.

"Rachunki grozy". TV Republika straszy widzów "bajońskimi sumami"

Niedzielne wydanie głównego programu informacyjnego w TV Republika zaczęło się od nietypowej zapowiedzi: — To dopiero będę rachunki grozy. Czekają nas drakońskie podwyżki cen gazu — przekazał widzom Jacek Sobala, otwierając medialny sezon na "paragony grozy".

Jak od kilku tygodni informują media, koszty energii dla polskich gospodarstw domowych mogą znacząco wzrosnąć od lipca tego roku (zgodnie z prognozami analityków). Wzrost ten wynika z proponowanych przez rząd zmian w przepisach dotyczących cen energii w drugiej połowie 2021 r. — Rachunki wzrosną akceptowalnie — wyjaśniała minister Hennig-Kloska. Dla przeciętnej polskiej rodziny, mieszkającej w trzypokojowym mieszkaniu i korzystającej z urządzeń takich jak pralka, zmywarka czy komputery, to może oznaczać około 15-16 zł więcej na rachunku za prąd każdego miesiąca.

Widzowie TV Republika mogli jednak usłyszeć, że już wkrótce Polacy zapłacą "bajońskie sumy".

— Jeśli do tej pory rachunki grozy kojarzyły się z wakacyjnymi paragonami z nadmorskich smażalni, to ekipa Tuska zadbała o to, żeby w tej materii nastąpiła radykalna zmiana. Z prognoz jakie nadsyłają nam nasi widzowi wynika, że za gaz, prąd Polacy zapłacą bajońskie kwoty. O tak drakońskich stawkach na pewno nie śniło się filozofom — mówił w programie Sobala.

Zgodnie z informacjami przekazanymi w materiale Gabriela Ambroziaka, ceny gazu mogą wzrosnąć nawet o 60 proc. W programie przypomniano też wypowiedź minister klimatu i środowiska Pauliny Henning-Kloski, która pod koniec stycznia powiedziała, że "na pewno nie będzie tak, że ceny poszybują".

Sobala przytoczył też "rachunek grozy", który miał nadesłać do redakcji stacji jeden z widzów. — Otrzymaliśmy jeden z takich rachunków. Do tej pory w sezonie grzewczym, od października do kwietnia, za gaz płacił około 5 tys. zł, a teraz będzie musiał przeznaczyć na to nawet 8 tys. zł. Nasz widz boi się, że nie będzie go na to stać i poważnie zastanawia się, czy nie będzie musiał zimą ograniczyć ogrzewania — usłyszeli widzowie.

Rachunki za prąd będą wyższe. Od czego zależy wzrost?

Wzrost ten jest zależny od indywidualnego zużycia energii — im większe jest zużycie, tym wyższy będzie rachunek. Minister Klimatu i Środowiska zaznacza, że maksymalna cena energii będzie od lipca wynosić 500 zł za MWh netto, co jest spadkiem w porównaniu do wcześniejszej ceny maksymalnej wynoszącej 693 zł.

Eksperci podkreślają, że koszty energii stanowią około 50-60 proc. całkowitego rachunku za prąd. Prognozy wzrostu cen o kilkanaście procent są oparte na założeniu, że pozostałe koszty, takie jak koszty dystrybucyjne, nie wzrosną.

Jednakże, nie wszyscy Polacy odczują te zmiany. Osoby korzystające z tak zwanego bonu energetycznego, czyli te, których dochody nie przekraczają 2,5 tys. zł miesięcznie (lub 1,7 tys. zł w gospodarstwie wieloosobowym), nie powinny odczuć wzrostu cen.

Zmiany te mają wpływ nie tylko na domowe rachunki za prąd, ale także na oficjalne taryfy na sprzedaż energii przez największe koncerny energetyczne. W drugiej połowie roku, te taryfy, zatwierdzone na ten rok przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, ulegną zmianie. Koncerny będą musiały złożyć nowe wnioski taryfowe, które będą obowiązywać co najmniej do końca 2025 r.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-04-29T06:26:06Z dg43tfdfdgfd