OBEJRZELIśMY śNIADANIóWKę TV REPUBLIKI. "POPEK, KTóRA KLAJSTRUJE KAżDą MINUTę PROGRAMU"

"Wstajemy" to nie tyle magazyn śniadaniowy, co przezabawny program rozrywkowy, tylko śmieszny w sposób całkowicie niezamierzony przez twórców uważa Katarzyna Nazarewicz. - Wszystkie wypracowane zasady programów śniadaniowych, które przez lata w trudzie wykuwaliśmy, tu poszły w łeb - stwierdziła.

Zobacz wideo

Na antenie TV Republika 8 kwietnia zadebiutował poranny program "Wstajemy". Prowadzony przez dawną gwiazdę TVP Annę Popek w towarzystwie Rafała Patyry i Karola Kusa magazyn rozpoczyna się o 6.05 i ma być odpowiedzią prawicowej stacji na śniadaniowe programy na głównych antenach. - To będzie czysty lifestyle - zapewniał w rozmowie z press.pl prezes i redaktor naczelny stacji Tomasz Sakiewicz.

Hasłem "Wstajemy" Republiki udało mi się zaciekawić doświadczoną wydawczynię, scenarzystkę i przez lata także prowadzącą telewizyjne magazyny śniadaniowe Katarzynę Nazarewicz. Oboje "wstaliśmy" więc dwukrotnie o szóstej rano i włączyliśmy TV Republika. Jak oceniła Nazarewicz, zamiast programu śniadaniowego dostaliśmy przezabawny program rozrywkowy - śmieszny w sposób całkowicie niezamierzony przez twórców. - Taki program to powinny być mix lifestylu z poradnictwem i lekką rozrywką, ułatwiający start w nowy dzień (pogoda i kuchnia), oraz adresowany do całej rodziny. A tu porady to głównie oswajanie śmierci (choroby serca mogą zabić, choroby od zębów mogą zabić, komórki mogą zabić), zamiast prognozy pogody są kamerki z widoczkami i komentarze: "Pozdrawiamy Lublin", a przepisy w kuchni są niewykonalne dla widzów (udziec z jagnięciny na haku w glinianym piecu) - opisuje rozmówczyni tokfm.pl. 

Śniadaniówka Republiki. Popek mogłaby sama

- Wszystkie wypracowane zasady programów śniadaniowych, które przez lata w trudzie wykuwaliśmy, tu poszły w łeb - przyznaje Nazarewicz. Wśród niedociągnięć wymieniła  m.in. brak nawigacji w programie, czyli zapowiadania kolejnych segmentów; zero infografik, które porządkowałyby widzom informacje czy porady. - Jest tylko Anna Popek, która swoim słowotokiem klajstruje każdą minutę programu. I dlatego, trzeba przyznać, że jest warta każdej złotówki - podkreśla. Jej zdaniem gwiazda TV Republika mogłaby spokojnie sama wypełnić program, mówiąc na dowolny temat i dodając co chwila: "niesamowite", "fascynujące", "naprawdę?".

Była szefowa redakcji społeczno-poradnikowej Programu 1 TVP wyraziła spore zdziwienie, że twórcy "Wstajemy" w TV Republika nie wyciągają wniosków z istniejących programów. - Trzeba sobie zawsze zadać pytanie, dla kogo jest ten program - tłumaczyła Nazarewicz. Tymczasem już sam duet prowadzących wprowadza dysonans. Popek na bogato, wręcz jakby wieczorowo, a obok niej Karol Kus (który prowadzi kącik kulinarny, a w niektóre dni zastępuje Rafała Patyrę). - Pan w burym T-shircie i dziwnym kapelutkiem na głowie, który wprowadza leśny luz i cały czas patrzy w kamerę, bo przecież tam jest widz - stwierdziła rozmówczymi tokfm.pl

Republika odpaliła "śniadaniówkę". Szósta rano i nikogo nie ma

Programy śniadaniowe jak każdy gatunek telewizyjny z tradycjami mają swoje od dekad wypracowane zasady, które są w tej branży oczywistością. - Tworząc program na szóstą rano, trzeba sobie wyobrazić widza o tej porze. Co może go interesować? I to wiemy: prognoza pogody i szybka informacja, co zobaczy w programie przez najbliższe pół godziny - wyliczała Nazarewicz.

We "Wstajemy" tego nie mamy. Są krótkie i słabo słyszalne rozmowy z gośćmi, które zamiast poradnictwa są czystą publicystyką, albo rozmowami z lekarzami, że choroby są niebezpieczne. Zamiast felietonów czasem pojawiają się nieudane łączenia na żywo z reporterką. Na przykład w czwartek miała porozmawiać z kupującymi na lokalnym bazarku, ale redakcja nie przewidziała, że kilka minut po szóstej rano nie będzie tam ani kupujących, ani nawet otwartych stoisk. Więc reporterka Natalia Rzeźniczak stała tylko wśród zamkniętych bud i mówiła, że chyba jest za wcześnie.

Szósta rano w ogóle jest tu chyba większym problemem. Dziś programy śniadaniowe zaczynają się przed ósmą. Owszem nadawany w latach 1993-2013 w TVP program "Kawa czy herbata" zaczynał się o szóstej rano, ale jak zauważyła Nazarewicz, ale miało to sens 30 lat temu. - Kiedyś życie toczyło się innym rytmem, między 6.00 a 7.30 cała Polska budziła się z włączonym telewizorem - wspominała rozmówczyni tokfm.pl, tłumacząc, że w tamtych czasach w telewizjach była do wyboru... tylko "Kawa czy herbata".

Dziś telewizję śniadaniową oglądają głównie kobiety, które zostają w domu, młode matki, ci, którzy nie idą do pracy. - Ta widownia ma czas dla siebie dopiero koło 9.00 i wtedy jest najlepsza oglądalność dla lifestyle'owych tematów - wyjaśniła. Ale w TV Republika wtedy już od dwóch godzin głównym tematem jest krytyka bieżącego rządu.

Posłuchaj:

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

2024-04-16T05:05:16Z dg43tfdfdgfd