PAULINA RZEźNICZAK O INSTAGRAMOWYM MACIERZYńSTWIE. JAK RADZI SOBIE Z INSTAMAMAMI?

Paulina i Kuba Rzeźniczakowie kilka miesięcy temu przywitali na świecie córkę Antoninę. Małżonkowie relacjonują w sieci rozwój malucha i często opowiadają o problemach, z którymi borykają się jako młodzi rodzice, by zaciągnąć porad od innych internautów. Postanowiliśmy zapytać Paulinę Rzeźniczak, czy w dobie oversharingu nie boi się, że czasem na jej profilu w social mediach nie pojawia się za dużo. 

Paulina Rzeźniczak

o macierzyństwie w dobie internetu 

Podczas gdy jedne influencerki zapierają się nogami i rękami przed masowymi poradami i mądrościami instamam, Paulina Rzeźniczak często sama wychodzi z inicjatywą i prosi swoich obserwatorów o porady. Czy nie boi się, że czasem granica dobrych chęci zostanie przekroczona?

Zobacz także

Pokazując coś w internecie, musimy liczyć się z tym, że będzie to komentowane. Takimi prawami rządzi się internet i trzeba to zaakceptować, że jeśli coś pokazujemy, to ktoś może bardziej z dobrego serca, bądź mniej życzliwie skomentować. Tak więc jestem na to przygotowana. Z drugiej strony zadaję te pytania, co świadczy o tym, że jestem zadowolona z odpowiedzi i podpowiedzi mam - mówi żona Kuby Rzeźniczaka w rozmowie z radioZET.pl 

Bywa jednak i tak, że pewne internautki chcą się swoimi mądrościami dzielić aż za bardzo. Paulina Rzeźniczak ma jednak do tego pewien dystans: 

Czasem zdarza mi się skomentować coś na moich social mediach, te komentarze pojawiające się od “cioci dobrej rady” czy “madki”, jak to piszą moje obserwatorki. Śmieszy mnie to, trochę załamuje, że ludzie nie mają swojego życia i szukają okazji, żeby wbić komuś szpilę, albo pokazać, że są jakieś rzeczy, które robimy źle, natomiast nie mamy na to wpływu, więc czasem po prostu pośmieję się z tego - mówi dla radioZET.pl Paulina Rzeźniczak.

Redakcja poleca

Paulina Rzeźniczak poruszająco o porodzie. "Pierwsze godziny były straszne"

Paulina Rzeźniczak w niedrogim dresie z sieciówki. Idealny na co dzień

Od razu nasuwa się więc pytanie, czy Rzeźniczakowie nie boją się oversharingu, czyli udzielania w sieci zbyt wielu informacji na temat swojego malucha. Internet do dziś pamięta pewną influencerkę, która obszernie i w szczegółach opowiadała na swoim Instagramie o wypróżnianiu się swojej pociechy. Co na to Paulina Rzeźniczak

Zdecydowanie w internecie nic nie ginie i trzeba uważać na treści, które wrzucamy na swoje social media. Zadając pytania do swoich obserwatorów, wcześniej analizuję je, dyskutuję z Kubą, czy powinno się pojawić, czy nie. Finalnie, jeśli już się tam znajduje, jest z pełną odpowiedzialnością tam wrzucone. 

Czy Paulina i Kuba Rzeźniczakowie przestaną pokazywać twarz córki? 

Paulina i Kuba Rzeźniczakowie nie należą do grona tych znanych rodziców, którzy zakrywają wizerunek swojej pociechy. Czy zdecydują się zmienić ten stan rzeczy, gdy Antonina podrośnie? 

Na tę chwilę nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie wiem, co będzie jutro, a tym bardziej za miesiąc czy za rok, w związku z czym pytanie zostawiam otwarte i jeżeli stwierdzimy z mężem, że nie chcemy pokazywać wizerunku Antoninki, to po prostu przestaniemy to robić - mówi nam Paulina Rzeźniczak. 

Influencerka, póki co chwali sobie instagramowe macierzyństwo i nie ukrywa, że w pewnych kwestiach wsparcie internautów było bardzo pomocne.

Trudno jest wymienić jedną taką sytuację, dlatego że za każdym razem, jak zadaję pytanie moim obserwatorom, to otrzymuję mnóstwo różnych odpowiedzi, podpowiedzi i porad. Tak, jak zróżnicowane są podpowiedzi, tak też zróżnicowane są dzieci i jednemu coś będzie pasowało, drugiemu zaś coś zupełnie innego w związku z tym dostaję bardzo duży wachlarz różnych podpowiedzi i zazwyczaj znajdujemy wśród nich to, czego szukamy - mówi w rozmowie z radioZET.pl Paulina Rzeźniczak. 

Tak właśnie było w przypadku, gdy influencerka podzieliła się ze swoimi obserwatorami informacją o tym, że jej córka ma problem z korzystaniem z butelki. Podczas gdy lekarze i położne nie znaleźli źródła problemu, internauci polecili Rzeźniczakom, by udali się do neurologopedy. - Okazało się, że wędzidełko, to jest strzał w dziesiątkę - relacjonuje Paulina Rzeźniczak, dodając, że dzięki leczeniu u neurologopedy udało się rozwiązać problem, który mógł dać się Antonince we znaki dopiero w późniejszych latach dorastania. 

Źródło: Radio ZET

Nie przegap

2024-05-09T21:19:57Z dg43tfdfdgfd