To straszna wiadomość. Pan Kazimierz Mróz († 76 l.) już nikogo nie podwiezie do celu swoim fioletowym, wysłużonym daewoo tico. Odszedł "James Bond" bytomskich taksiarzy. Jego licencja na rozwożenie.... wygasła.
Informacje o śmierci słynnego bytomskiego taksówkarza podał "Dziennik Zachodni". Pan Kazimierz zmarł 25 kwietnia br. Jego wysłużona nokia na klawisze pewnie długo jeszcze będzie dzwonić, ale nikt jej nie odbierze.
Pan Kazimierz od ponad 40 lat jeździł taryfą i woził ludzi. Jego fioletowo-czerwone tico z numerem 007 znali wszyscy w Bytomiu. Początkowo pracował w korporacji taksówkarskiej, ale później postanowił sam dla siebie być szefem.
Swoją taksóweczkę parkował zawsze na ul. Kochanowskiego, gdzie był postój taksówek, o który sam się wystarał. Numer 007 wybrał nieprzypadkowo, bo siódemka przynosiła mu szczęście.
– Zaczynałem od wartburgów, potem były mercedesy klasy S, czarna wołga, a teraz to już moje trzecie tico, najtańsze w utrzymaniu autko – opowiadał nam cztery lata temu.
Wszyscy go w Bytomiu szanowali i kojarzyli. Ceny miał niskie, dlatego zleceń nigdy nie brakowało. Podwoził, czasem nawet zakupy robił dla klientów. Często też wiózł ludzi za darmo, jak widział że ktoś ledwo koniec z końcem wiąże. - Trzeba być ludzkim i mieć serce w tych trudnych czasach – tak nam mówił słynny taksówkarz.
Oto "James Bond" bytomskich taksiarzy
Nadchodzi wielka zmiana prawa. Chodzi o taksówki w całym kraju
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco
2024-04-28T14:03:53Z dg43tfdfdgfd