OJCIEC MAGDY ŻUK DOSTAł PROPOZYCJę OD EGIPSKICH WłADZ. STANOWCZO ODMóWIł. "TO JAKBYM ZDRADZIł RODZINę"

Tragiczna śmierć Magdaleny Żuk podczas samotnej wycieczki do Egiptu w 2017 r. wstrząsnęła całą Polską. Według egipskich służb 27-letnia wówczas kobieta popełniła samobójstwo, wyskakując ze szpitalnego okna. Tę wersję zdarzeń od początku odrzucała rodzina zmarłej Polki. — Jestem pewna, że jej coś podano. Sama świadomie nie wzięłaby narkotyków, bo była ich przeciwniczką. Wykorzystać ktoś ją chciał, a może i wykorzystał — mówiła jej siostra Anna Cieślińska, cytowana przez "Wprost".

  • Podczas pobytu w Egipcie Magdalena Żuk zaczęła zachowywać się w niepokojący sposób i ze względu na pogarszający się stan zdrowia trafiła do szpitala. Tam wypadła ze szpitalnego okna
  • Do mediów trafiło przerażające nagranie rozmowy telefonicznej Magdaleny Żuk z jej partnerem. "Ja stąd nie wrócę. Oni tutaj mają różne sztuczki, zabierz mnie stąd" — mówiła 27-latka
  • Z wersją, według której Żuk popełniła samobójstwo, od początku nie zgadzali się jej bliscy
  • Egipskie służby poinformowały rodzinę, że może uzyskać dostęp do akt sprawy, jeśli ojciec zmarłej 27-latki zadeklaruje, że popełniła samobójstwo
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Była końcówka kwietnia 2017 r. 27-letnia wówczas Magdalena Żuk wyjechała na samotną wycieczkę do Egiptu. Jej chłopak Marcus został w Polsce. Podczas pobytu za granicą kobieta zaczęła zachowywać się w niepokojący sposób i ze względu na pogarszający się stan zdrowia trafiła do szpitala. Tam wypadła ze szpitalnego okna. 30 kwietnia 2017 r. zmarła w wyniku odniesionych obrażeń.

Do mediów trafiło przerażające nagranie rozmowy telefonicznej Magdaleny Żuk z jej partnerem. "Ja stąd nie wrócę. Oni tutaj mają różne sztuczki, zabierz mnie stąd" — mówiła 27-latka. Pojawiły się również nagrania z kamer monitoringu ze szpitala, na których widać, jak Polka szarpie się z personelem.

Rodzina Magdaleny Żuk nie wierzy w samobójstwo 27-latki

Po śmierci Żuk w obu krajach wszczęte zostały śledztwa. Według ustaleń egipskich służb przyczyną śmierci Polki było samobójstwo. Z tym od początku nie zgadzała się rodzina 27-latki. — Zginęła w Egipcie. Na pewno nie popełniła samobójstwa — mówiła w 2017 r. siostra Magdaleny, Anna Cieślińska, w programie "Uwaga!" emitowanym na antenie TVN.

Cieślińska odnosiła się wówczas również do fali hejtu, jaka wylała się na zmarłą oraz jej rodzinę w sieci. — Moja siostra nigdy w życiu nie chorowała na chorobę psychiczną ani nie miała takich zachowań. Ten hejt jest straszny. Wyciągają straszne rzeczy. Jedni twierdzą, że dostaliśmy pieniądze za milczenie, są ludzie, którzy twierdzą, że są filmy porno z naszym udziałem i dlatego nie możemy powiedzieć, że nas zastraszają. Oskarżana jestem, że jestem brzydszą siostrą, zazdrosną i że sprzedałam Magdę — mówiła.

Siostra 27-latki nie wierzyła również w wersję z handlem ludźmi, którego ofiarą miałaby paść Magdalena Żuk. Zwracała przy tym uwagę na to, co można było zobaczyć na filmach ze szpitala. — Wszyscy widzieliśmy, jak walczyła w tym szpitalu, jak jej zabierali torebkę, telefon. Nie rozumiem, czemu wszyscy o tym zapomnieli. Nikt nie pyta dzisiaj, kim były osoby w szpitalu, dlaczego tam ciągle przy niej stało tylu mężczyzn, kim oni byli — mówiła.

Cieślińska zwracała także uwagę na rozbieżność wersji zdarzeń tragedii opisywanych przez personel szpitala. — Raz mówią, że stanęła na stoliku i wyskoczyła, drugim razem, że nawet nie stawała, trzecim razem, że pielęgniarka trzymała ją za nogę i się wyślizgnęła. Za dużo tego wszystkiego — mówiła.

Tajemnica śmierci Magdaleny Żuk. Egipskie służby dały warunek rodzinie

Dokładne wyjaśnienie okoliczności śmierci Magdaleny Żuk stało się najważniejszym celem jej rodziny. W sprawę zaangażowany został detektyw Krzysztof Rutkowski. Z jego ustaleń wynikało, że przyczyną śmierci 27-latki było załamanie psychiczne. Bliscy zmarłej Polki wprost stwierdzili, że nigdy nie zgodzą się z taką wersją zdarzeń. By wyjaśnić sprawę, ojciec i siostra Magdaleny udali się do Egiptu.

Zgodnie z egipskimi przepisami wgląd do akt tamtejszej prokuratury w sprawie śmierci 27-latki mógł mieć najbliższy męski krewny, czyli jej ojciec. Jeszcze kilka tygodni przed wylotem do Egiptu rodzina skontaktowała się z jednym z pracujących tam prawników, który obiecał załatwić im dostęp do akt.

Podczas spotkania z prawnikiem bliscy Magdaleny Żuk otrzymali szokującą informację. Przekazano im, że jedynym sposobem na otrzymanie dostępu do akt jest deklaracja ojca, że jego córka popełniła samobójstwo. Wówczas postępowanie zostałoby natychmiast zakończone, a rodzina dostałaby kopie dokumentów.

Bliscy 27-latki stanowczo odmówili takiej propozycji. — Nie powiemy, że ona sama sobie to zrobiła, bo wiemy, że przyczyniło się do tego wiele osób. Wskazują na to filmy. No i raport egipski, który jest, o którym nie wolno nam mówić — mówiła Cieślińska, cytowana przez "Wprost".

W tym samym tonie wypowiadał się ojciec zmarłej Polki. Zwracał uwagę na wszechobecną korupcję w Egipcie. — To jest całkiem inne życie, tylko kasa się liczy. Jest korupcja, bez tego nie idzie pewnych rzeczy załatwić. Mogę dostać wszystkie dokumenty, jeśli powiem, że Magda popełniła samobójstwo. Na taki układ się nie zgodzę. To tak, jakbym zdradził rodzinę, a szczególnie córkę. Jakbym tak zrobił, to cała rodzina by się ode mnie odwróciła — mówił Tadeusz Żuk.

Rodzina Magdaleny Żuk w sądzie

Siostra Magdaleny wielokrotnie podkreślała również, że z dokumentów, które dostała rodzina od egipskiej strony, nic nie wynika. — Przyszły dokumenty, które były tłumaczone, ale nie ma sekcji zwłok, nie ma protokołów z przesłuchań świadków, którzy byli przesłuchani na miejscu w Egipcie. Nie ma wyników badań toksykologicznych. Nie ma nic — mówiła w programie "Uwaga!".

Cieślińska zaznaczała także, że nie wierzy, by jej siostra z własnej woli zażyła narkotyki. "Jestem pewna, że jej coś podano. Sama świadomie nie wzięłaby narkotyków, bo była ich przeciwniczką. Wykorzystać ktoś ją chciał, a może i wykorzystał" — komentowała.

Sprawa śmierci Magdaleny Żuk w dalszym ciągu nie znalazła swojego finału. W marcu tego roku w Sądzie Okręgowym w Łodzi odbyło drugie posiedzenie w sprawie zadośćuczynienia od biura podróży, które zorganizowało jej wyjazd, którego domaga się rodzina zmarłej.

Kwota, jakiej domagają się bliscy 27-latki, nie została ujawniona. Wcześniej podczas pierwszego posiedzenia pełnomocnik biura podróży wnioskował o utajnienie postępowania. Stanowisko to spotkało się ze sprzeciwem ze strony rodziny zmarłej kobiety.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-04-30T05:24:23Z dg43tfdfdgfd