Wandal z piłą do metalu, czy też wyrachowany złodziej, grasuje na drogach wojewódzkich w rejonie Gryfic?! Jego działalność oprócz strat liczonych w tysiącach złotych, może również kosztować ludzkie życie.
Niedowierzania i zdziwienie wywołała informacja, jaka napłynęła do Rejonu Dróg Wojewódzkich w Gryficach od przypadkowego biegacza. Zaobserwował, że ktoś wycina znaki przy drogach.
Informacja brzmiała na tyle niepokojąco, że wysłano na wskazane miejsce kontrolę. I potwierdziły się najgorsze obawy drogowców.
Jak się okazało, po natychmiastowej kontroli całego rejonu, złodziej wycinał znaki niemalże hurtowo przy drogach wojewódzkich nr 103, 105 oraz 110. Co ciekawe, jego zainteresowanie budziły zasadniczo tylko stalowe, ocynkowane, zabezpieczone przed rdzą słupki. Część znaków drogowcy odnaleźli w pobliżu miejsc, skąd je wycięto.
—Skradziono nam jak do tej pory około 40 słupków do znaków, a także częściowo poginęły nam również i znaki — informuje Iwona Mikuć, zastępca kierownika dróg wojewódzkich w Gryficach.
Zazwyczaj kradzież elementów metalowych wiąże się z działalnością złomiarza, który później chce pozyskany metal sprzedać, za parę groszy na złom. Tym razem jednak drogowcy mają inne podejrzenia.
—Podejrzewamy, że to na złom nie trafiło, a raczej te słupki mogły zostać użyte do budowy ogrodzenia — mówi Iwona Mikuć.
Nie wiadomo, ile na tym zyskał złodziej, ale z pewnością nie może on spać spokojnie. Drogowcy nie mają zamiaru mu tego odpuścić, bo oprócz strat materialnych, wynoszących – jak szacują – już około 12 tys. złotych, dużo większe przerażenie budzi to, do czego takie zachowanie może doprowadzić.
— Takiej kradzieży jeszcze u nas nie było. Bywały kradzieże akumulatorów zasilających znaki aktywne, ale nie coś takiego, jak wycinanie słupków, na których są zamocowane znaki ostrzegawcze, znak „stop”. Takie postępowanie to już jest poważne zagrożenie dla życia kierowców — wyjaśnia przedstawicielka zarządu dróg.
Oprócz braku informacji sterczące na kilkadziesiąt centymetrów w górę, na poboczu, obcięte rury, mogą nieźle pokiereszować samochód kierowcy, który na nie najedzie.
Dlatego też sprawa nie tylko została zgłoszona policji. Drogowcy przekazali ją również do mediów.
—Chcemy w ten sposób zaapelować do wszystkich osób, które widziały kradzieże lub też mają nagrania z wideorejestratorów, o pomoc w ujęciu osoby lub osób, które to zrobiły — apeluje Iwona Mikuć.
Drogowcy liczą również na to, że grasujący przy drogach z piłą do metalu człowiek uświadomi sobie, co tak naprawdę robi i do czego może doprowadzić. Jak na razie, jeśli prokurator zakwalifikuje jego działanie jako kradzież, grozić mu może nawet 5 lat wiezienia.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco
2024-04-25T04:25:17Z dg43tfdfdgfd