WYSZłY NA JAW NOWE TAśMY ZIOBRYSTóW. NIEPOKOJąCY ZNAJOMY I "JEDENASTKI". "WSZYSTKO WIE!"

Redakcja TVN24 dotarła do kolejnej części taśm ziobrystów. W ujawnionym materiale uczestnicy spotkania, w tym ówczesny wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski przygotowują się do przesłuchania przed potencjalną komisją śledczą do spraw funduszu. Wówczas specjalny zespół prokuratorów powołany przez Adama Bodnara badał już nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Taśmy ziobrystów jako pierwszy ujawnił Onet.

Przez niemal dwa lata Tomasz Mraz nagrywał swoich rozmówców, głównie ministrów sprawiedliwości w rządzie PiS. Były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości pomógł przekazać śledczym kluczowe dokumenty oraz około 50 godz. nagranych rozmów. Pierwszy fragment "taśm ziobrystów" ujawnił w czwartek Onet.

Kolejne części opublikowały TVP Info oraz redakcja OKO.Press. Do następnego wątku dotarło TVN24.

W spotkaniu do którego doszło na przełomie lutego i marca udział biorą Tomasz Mraz, Marcin Romanowski, Urszula D., była dyrektorka departamentu Funduszu Sprawiedliwości oraz Karolina K., jej była podwładna. Podczas pierwszego spotkania odpowiadają na pytania wymyślonej przez siebie komisji śledczej ds. funduszu.

Na drugim Romanowski przygotowuje się do przesłuchania przed NIK. Ponadto byli podwładni instruowali go w kwestii zeznań — co powinien mówić, a co "może zapomnieć". Uczestnicy spotkania wymieniają się również najnowszymi informacjami dotyczącymi Funduszu Sprawiedliwości — w kontekście powołanego przez Adama Bodnara zespołu prokuratorów który badał 24 umowy funduszu z fundacjami i stowarzyszeniami.

Wątek Fundacji Profeto i finansowanie OSP. "Żeby to były rzeczy, które są na legalu"

W rozmowie Tomasz Mraz dziwi się również ostatnim wypowiedziom ks. Michała O., prezesa Fundacji Profeto, który mówi, że nie interesowało go, jak działa fundusz. Z rozmowy wynika, że grupa prowadziła "burzę mózgów" w kwestii dalszych działań — planowali m.in. nagranie przed ośrodkiem budowanym przez Profeto czy publikacje w social mediach.

— Żeby to były tylko rzeczy, które są na legalu. Żeby nie było jakichś rzeczy, które są wyniesione i nie powinniśmy mieć do nich dostępu. Chodzi o to też, żeby wrzucać trudne pytania i przygotowywać na nie odpowiedzi, żeby zrobić ten manual taki [...]. Nie sądzę, żeby była komisja śledcza patrząc na to, co się dzieje [...] Ale myślmy z tej perspektywy: jakich słów powinienem był użyć na komisji, żeby to nie wyszło, że tutaj ktoś naciskał — mówi Romanowski.

W dalszej części uczestnicy spotkania wymyślają pytania, które mogłyby paść przed potencjalną komisją śledczą i odpowiadają na nie.

Z przebiegu spotkań wynika, że tym, czego Romanowski obawiał się najbardziej był temat finansowania z funduszu OSP oraz podmiotów publicznych.

— Dla mnie najtrudniejszą rzeczą, jeśli chodzi o OSP, bo to, że — przecież nikomu nie odmówiliśmy, ci dostali, ci — zabrakło środków, więc nie dostali, więc na przyszły rok. Ale pytanie jest dlaczego jeden złożył w lutym i nie było rozpatrywane, a na koniec grudnia się okazało, że zabrakło pieniędzy, a dlaczego drugi złożył w czerwcu, a trzy dni później już dostał pieniądze. Na to nie potrafię znaleźć odpowiedzi — mówi Romanowski.

— Zrzucić na czynnik ludzki. Nie potrafili nasi wniosków uporządkować w kolejności, no, widzicie państwo z jakim ja tutaj zespołem musiałem współpracować — odpowiada Urszula D.

Znajomy, który niepokoił grupę i sprawa "jedenastek"

W rozmowie grupa wyraża zaniepokojenie jednym znajomym, który wciąż pracuje w ministerstwie i ich zdaniem "nadskakuje dyrektorce". Tomasz Mraz kieruje do Urszuli D. pytanie — co owy znajomy może wiedzieć.

— Wszystko wie! Przecież robił "jedenastki" — mówi Urszula D. — Myślę, że kluczowej listy nie widział, ale nie mam takiej pewności. Natomiast "jedenastki" robił, więc wie która "jedenastka" jest która — odpowiada kobieta. (Jedenastki to paragraf 11 rozporządzenia ministra Ziobry z 2017 r., który pozwalał — co ważne: w uzasadnionych przypadkach — zawierać umowy na powierzenie zadania nieobjętego programem lub naborem wniosków w ramach Funduszu Sprawiedliwości).

Partnerki polityków w organizacji. "Najlepiej nie pamiętać"

Podczas jednego ze spotkań pojawia się również wątek fundacji Fidei Defensor i pytanie dlaczego w organizacji pracowały partnerki polityków — Dariusza Mateckiego i Mateusza Wagemanna.

— Fakt jest taki, że ja chyba z Wagemannem i z Mateckim się spotkałem później. Po prostu kazałem się wyspowiadać z wszystkiego. I to wszystko. Tylko pytanie, czy... oczywiście, nie mogę powiedzieć, że coś takiego miało miejsce — mówi Romanowski.

— Ja dokładnie pamiętam cytat: że w fundacji ma nie być żadnych żon, kochanek, ani dziewczyn — twierdzi Mraz.

— To takich rzeczy, to nie pamiętamy, bo wiesz…Najlepiej nie pamiętać — podkreśla Romanowski.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-05-26T05:53:59Z dg43tfdfdgfd